"Ostatnia rodzina" od kuchni czyli przysmaki Beksińskich - Nobo Cafe
4
Mieszkając już ponad 18 lat w Sanoku, dopiero niedawno zdałam sobie sprawę z tego i dotarło do mnie gdzieś do środka móżdżka, że urodził się tu tak wielki mistrz jak Zdzisław Beksiński. Oprócz miejsc takich jak Muzeum Historyczne w Sanoku, historię tego twórcy możemy poznać również gdzieś indziej, a mianowicie w Nobo Cafe. Jedną z właścicielek znam już od 2-3 lat, a drugą poznałam dopiero tydzień temu. Usiadłyśmy przy stoliku, napiłyśmy się herbaty zimowej i zaczęłyśmy rozmowę...
I: Znajduje się u Was kącik Beksińskiego. Skąd pomysł na takie miejsce i aranżacje wnętrza? D&M: Myślę, że nie każde miasto w Polsce, może "powiedzieć o sobie" coś takiego, że jakiś artysta lub mistrz je zamieszkiwał. Uważam, że Sanok nie jest na tyle dumny z Beksińskiego na ile powinien. W innych krajach na kamieniczkach jest wypisane "Tutaj mieszkał"; ‘’ Tu się urodził’’ jakiś artysta… Wszyscy powinniśmy zdawać sobie sprawę, że Beksiński w jakiś sposób nadal jest tutaj obecny. Chcieliśmy zaznaczyć Jego obecność w Sanoku, że bardzo Go akceptujemy i podziwiamy – stąd pomysł na salkę.
I: Jak znalazły się u Was zdjęcia, plakaty i oczywiście skąd zdjęcia z fototapety?
D&M: Zdjęcie Tomka i jeden plakat mamy od Tomka Szwana, któremu bardzo za nie dziękujemy.
Przyniósł nam to zdjęcie [patrz niżej], które wisiało u niego w domu. Otwierając to miejsce dostaliśmy z prywatnych zbiorów fotografie, które ukazałyśmy na ścianach. Dostałyśmy również oczywiście zgodę na wykorzystanie tychże materiałów. Plakaty jednak są nasze prywatne, przywiezione z Francji. Będąc na wystawach prosiłyśmy o nie. Są naszą zdobyczą. Wszystko co chcemy robić związanego z Beksińskim jest w porozumieniu z Muzeum Historycznym.
I:Wybór cytatów jest przypadkowy czy mają dla Ciebie jakieś szczególne znaczenie?
D&M: Starałyśmy się znaleźć cytaty związane z jedzeniem, bo jednak jest to restauracja. Mamy Jego menu więc szukałyśmy czegoś co nawiązuje do jedzenia. Ogólnie jego przemyślenia na wszelakie tematy były zdecydowanie różne od innych. Dla Beksińskiego jedzenie to był koszmar. Sam akt, czynność jedzenia była dla niego obrzydliwa. Do wszystkiego dawał masę pieprzu, uwielbiał wszystko co jest ostre.
I: Beksiński jadał ponoć tylko i wyłącznie McDonald’s i pił Coca Colę.. Natomiast co Wy oferujecie? Mam nadzieję, że nie tylko burgera i frytki.
D&M: McDoland’em Beksiński zachwycił się, dopiero jak zmarła Zosia. Robił zapasy na kilka dni, żeby nie musieć wychodzić z domu i z kimkolwiek rozmawiać. Beksiński jadał dużo słodkiego mleczka skondensowanego. Jest u nas ‘’Jego’’ deser czyli 3 gałki lodów bakaliowych zalanych właśnie tym mlekiem z tubki.
*Ja poprosiłam o jedną gałkę.. Przesłodki, przesmaczny deser dla każdego łasucha.*
Oprócz hamburgera i deseru mamy też ‘’Jego’’ przysmak - wołowinę w sosie seczuańskim, która jest tak ostra, że ja jej nie zjem, choć sama ją robię (śmiech). U nas i tak stopień ostrości jest mniejszy, aby było to w ogóle jadalne. Mamy również zrazy Beksińskiego, inne od wszystkich bo nie zawinięte. U nas jest to wołowina, rozbita w sosie własnym gotowana z dużą ilością czosnku i pieprzu. Duszona, nie smażona. Nic nie robimy na zapas więc może trzeba czekać na to troszkę dłużej niż gdzie indziej. Jeżeli ktoś powie, ze nie chce danego mięsa z ryżem to dostanie z kaszą. Wszystko można zamówić w wersji mniej ostrej lub bardziej, wedle upodobań. Pan Zdzisław jadał głównie wołowinę, nie pił alkoholu. W menu jest też drink, oczywiście bezalkoholowy, czyli sok grejfruitowy z coca colą, takie coś pił naprawdę na "ekstra okazję".
*Przysmak Beksińskiego - u mnie z kaszą. Ostry, sycący, domowy.*
I: Dania ze specjalnej karty to bardziej wymysł kucharza czy wygrzebane z zakamarków receptury żony Beksińskiego – Zofii ?
D&M: Wiedza na temat ulubionych dań Beksińskiego to wiedza zdobyta od znajomych mistrza.
*Spory burger z masą dodatków, smacznym mięchem i pysznymi frytkami.*
I: Oglądałyście film "Ostatnia rodzina"? Jakie macie wrażenia, odczucia na jego temat? Co wiecie więcej, a czego nie ukazano?
D&M: Osobiście poznałam Beksińskiego na targach książki w Krakowie. Pierwsze spotkanie było dla mnie ogromnym szokiem, okazał się ciepły, opowiadał kawały, śmiał się w głos. Na pewno nie był ponury czy niechętny ludziom. Czytałam Jego prywatne maile i widziałam nagrania, bo jak wiesz On wszystko kręcił. Nie ma na świecie innego artysty którego życie jest tak udokumentowane, godzina po godzinie. Budził się, brał kamerę, kładł na ramieniu i kręcił dosłownie wszystko. A to jakie miał specyficzne podejście do śmierci, widać nawet po tekście "Zośka! Beksińska umarła" na filmie. Aktorzy oglądali nagrania, czytali maile by móc się przygotować do roli. Rozmawiałyśmy z reżyserem filmu i Dawidem Ogrodnikiem. Podobno Beksiński w mieszkaniu miał podwójne ściany i chował w nie obrazy. Miał też inne fobie - bał się, że zabraknie im wody. Pod sufitem wisiały takie wielkie jakby hydrofory, metalowe baniaki z wodą. Zdzisław jak płacił za mieszkanie to opłacał je na cały rok z góry. Wszystko opłacał hurtowo, by jak najmniej wychodzić z domu. Podobno bywało tak, że pierwsza wersja obrazu nie była również tą końcową. Malował raz, nie spodobało mu się, to na tym samym malował drugi i kolejny raz. Czasem na jednym z obrazów jest 5 różnych warstw. A wiesz jak mówił o lesie? Że on uwielbia las, pod warunkiem, że zostaną ścięte wszystkie drzewa, a ziemia zostanie zalana asfaltem. Im więcej się wie o Beksińskim tym bardziej się go rozumie, może wtedy umyka troszkę ta Jego tajemniczość, ale znamy jednak prawdę. Był bardzo dobrym człowiekiem, a zaskakująca bo mroczna tematyka jego obrazów, to tajemnicza część jego osobowości, której wyraz dawał tylko na płótnie i która zostanie dla nas tajemnicą. Miał fobie dotykowe i zwierzęce. Nie było u nich żadnych kwiatków, w ogrodzie wszystko było wycięte. W filmie też sama śmierć i zabójca praktycznie nie byli ukazani. Zdzisław od lat pomagał finansowo rodzinie pewnego znajomego, w zamian za pomoc w codziennych czynnościach. Po jakimś czasie, jak dzieciaki z tej rodziny troszkę podrosły, to syn przychodził pomagać ojcu, przynosił mu głównie zakupy. Zdzisław zawsze dawał mu kieszonkowe, jakieś drobne pieniądze, na wakacje, na imprezę. Jednak chłopakowi ciągle było mało. Spodobał mu się aparat Beksińskiego. Chłopak chciał wyłudzić od niego ten aparat, ale Beksiński powiedział, że mu go od tak nie da. Pomagał innym, ale nie na zasadzie "daj mi" i rozkazu. Kazał mu zawołać ojca by porozmawiać, ale na dole na dole zamiast ojca był jego kuzyn. Zniecierpliwiony i zdenerwowany chłopak dźgnął Beksińskiego kilkanaście razy i zaciągnął go na balkon. Lekarze orzekli, że Beksiński żył jeszcze około doby. Chłopcy zabrali z mieszkania dwa aparaty, 100 płyt CD i trochę pieniędzy. Wszystkie obrazy zostawili.
I: Znajduje się u Was kącik Beksińskiego. Skąd pomysł na takie miejsce i aranżacje wnętrza? D&M: Myślę, że nie każde miasto w Polsce, może "powiedzieć o sobie" coś takiego, że jakiś artysta lub mistrz je zamieszkiwał. Uważam, że Sanok nie jest na tyle dumny z Beksińskiego na ile powinien. W innych krajach na kamieniczkach jest wypisane "Tutaj mieszkał"; ‘’ Tu się urodził’’ jakiś artysta… Wszyscy powinniśmy zdawać sobie sprawę, że Beksiński w jakiś sposób nadal jest tutaj obecny. Chcieliśmy zaznaczyć Jego obecność w Sanoku, że bardzo Go akceptujemy i podziwiamy – stąd pomysł na salkę.
I: Jak znalazły się u Was zdjęcia, plakaty i oczywiście skąd zdjęcia z fototapety?
D&M: Zdjęcie Tomka i jeden plakat mamy od Tomka Szwana, któremu bardzo za nie dziękujemy.
Przyniósł nam to zdjęcie [patrz niżej], które wisiało u niego w domu. Otwierając to miejsce dostaliśmy z prywatnych zbiorów fotografie, które ukazałyśmy na ścianach. Dostałyśmy również oczywiście zgodę na wykorzystanie tychże materiałów. Plakaty jednak są nasze prywatne, przywiezione z Francji. Będąc na wystawach prosiłyśmy o nie. Są naszą zdobyczą. Wszystko co chcemy robić związanego z Beksińskim jest w porozumieniu z Muzeum Historycznym.
I:Wybór cytatów jest przypadkowy czy mają dla Ciebie jakieś szczególne znaczenie?
D&M: Starałyśmy się znaleźć cytaty związane z jedzeniem, bo jednak jest to restauracja. Mamy Jego menu więc szukałyśmy czegoś co nawiązuje do jedzenia. Ogólnie jego przemyślenia na wszelakie tematy były zdecydowanie różne od innych. Dla Beksińskiego jedzenie to był koszmar. Sam akt, czynność jedzenia była dla niego obrzydliwa. Do wszystkiego dawał masę pieprzu, uwielbiał wszystko co jest ostre.
I: Beksiński jadał ponoć tylko i wyłącznie McDonald’s i pił Coca Colę.. Natomiast co Wy oferujecie? Mam nadzieję, że nie tylko burgera i frytki.
D&M: McDoland’em Beksiński zachwycił się, dopiero jak zmarła Zosia. Robił zapasy na kilka dni, żeby nie musieć wychodzić z domu i z kimkolwiek rozmawiać. Beksiński jadał dużo słodkiego mleczka skondensowanego. Jest u nas ‘’Jego’’ deser czyli 3 gałki lodów bakaliowych zalanych właśnie tym mlekiem z tubki.
*Ja poprosiłam o jedną gałkę.. Przesłodki, przesmaczny deser dla każdego łasucha.*
Oprócz hamburgera i deseru mamy też ‘’Jego’’ przysmak - wołowinę w sosie seczuańskim, która jest tak ostra, że ja jej nie zjem, choć sama ją robię (śmiech). U nas i tak stopień ostrości jest mniejszy, aby było to w ogóle jadalne. Mamy również zrazy Beksińskiego, inne od wszystkich bo nie zawinięte. U nas jest to wołowina, rozbita w sosie własnym gotowana z dużą ilością czosnku i pieprzu. Duszona, nie smażona. Nic nie robimy na zapas więc może trzeba czekać na to troszkę dłużej niż gdzie indziej. Jeżeli ktoś powie, ze nie chce danego mięsa z ryżem to dostanie z kaszą. Wszystko można zamówić w wersji mniej ostrej lub bardziej, wedle upodobań. Pan Zdzisław jadał głównie wołowinę, nie pił alkoholu. W menu jest też drink, oczywiście bezalkoholowy, czyli sok grejfruitowy z coca colą, takie coś pił naprawdę na "ekstra okazję".
*Przysmak Beksińskiego - u mnie z kaszą. Ostry, sycący, domowy.*
I: Dania ze specjalnej karty to bardziej wymysł kucharza czy wygrzebane z zakamarków receptury żony Beksińskiego – Zofii ?
D&M: Wiedza na temat ulubionych dań Beksińskiego to wiedza zdobyta od znajomych mistrza.
*Spory burger z masą dodatków, smacznym mięchem i pysznymi frytkami.*
I: Oglądałyście film "Ostatnia rodzina"? Jakie macie wrażenia, odczucia na jego temat? Co wiecie więcej, a czego nie ukazano?
D&M: Osobiście poznałam Beksińskiego na targach książki w Krakowie. Pierwsze spotkanie było dla mnie ogromnym szokiem, okazał się ciepły, opowiadał kawały, śmiał się w głos. Na pewno nie był ponury czy niechętny ludziom. Czytałam Jego prywatne maile i widziałam nagrania, bo jak wiesz On wszystko kręcił. Nie ma na świecie innego artysty którego życie jest tak udokumentowane, godzina po godzinie. Budził się, brał kamerę, kładł na ramieniu i kręcił dosłownie wszystko. A to jakie miał specyficzne podejście do śmierci, widać nawet po tekście "Zośka! Beksińska umarła" na filmie. Aktorzy oglądali nagrania, czytali maile by móc się przygotować do roli. Rozmawiałyśmy z reżyserem filmu i Dawidem Ogrodnikiem. Podobno Beksiński w mieszkaniu miał podwójne ściany i chował w nie obrazy. Miał też inne fobie - bał się, że zabraknie im wody. Pod sufitem wisiały takie wielkie jakby hydrofory, metalowe baniaki z wodą. Zdzisław jak płacił za mieszkanie to opłacał je na cały rok z góry. Wszystko opłacał hurtowo, by jak najmniej wychodzić z domu. Podobno bywało tak, że pierwsza wersja obrazu nie była również tą końcową. Malował raz, nie spodobało mu się, to na tym samym malował drugi i kolejny raz. Czasem na jednym z obrazów jest 5 różnych warstw. A wiesz jak mówił o lesie? Że on uwielbia las, pod warunkiem, że zostaną ścięte wszystkie drzewa, a ziemia zostanie zalana asfaltem. Im więcej się wie o Beksińskim tym bardziej się go rozumie, może wtedy umyka troszkę ta Jego tajemniczość, ale znamy jednak prawdę. Był bardzo dobrym człowiekiem, a zaskakująca bo mroczna tematyka jego obrazów, to tajemnicza część jego osobowości, której wyraz dawał tylko na płótnie i która zostanie dla nas tajemnicą. Miał fobie dotykowe i zwierzęce. Nie było u nich żadnych kwiatków, w ogrodzie wszystko było wycięte. W filmie też sama śmierć i zabójca praktycznie nie byli ukazani. Zdzisław od lat pomagał finansowo rodzinie pewnego znajomego, w zamian za pomoc w codziennych czynnościach. Po jakimś czasie, jak dzieciaki z tej rodziny troszkę podrosły, to syn przychodził pomagać ojcu, przynosił mu głównie zakupy. Zdzisław zawsze dawał mu kieszonkowe, jakieś drobne pieniądze, na wakacje, na imprezę. Jednak chłopakowi ciągle było mało. Spodobał mu się aparat Beksińskiego. Chłopak chciał wyłudzić od niego ten aparat, ale Beksiński powiedział, że mu go od tak nie da. Pomagał innym, ale nie na zasadzie "daj mi" i rozkazu. Kazał mu zawołać ojca by porozmawiać, ale na dole na dole zamiast ojca był jego kuzyn. Zniecierpliwiony i zdenerwowany chłopak dźgnął Beksińskiego kilkanaście razy i zaciągnął go na balkon. Lekarze orzekli, że Beksiński żył jeszcze około doby. Chłopcy zabrali z mieszkania dwa aparaty, 100 płyt CD i trochę pieniędzy. Wszystkie obrazy zostawili.
Baardzo klimatyczne miejsce z charakterem :) kuchnia pewnie też na dobrym, wysokim poziomie
OdpowiedzUsuńGenialny wywiad! Widać, że włożyłaś w niego mnóstwo pracy i czasu. Gratulacje :)
OdpowiedzUsuńGenialny wpis! Świetny wywiad :)
OdpowiedzUsuń...na pewno kiedys wstapimy... :) :)
OdpowiedzUsuń